Na czas jakiś porzucam materiał reportażowy (chociaż czeka mnie jeszcze jedna seria zdjęć, która tu zamieszczę) i przechodzę do wydarzeń codziennych. Czyli ulubione kabarety.
- Panie kolego, czy można zrobić taki wieczór w Gębie, żeby publiczność wyszła znudzona?
- Można, panie kolego. I my taki wieczór zrobimy
W
Gębie był
Poligon - impreza, na której kabareciarze testują świeże skecze, a publiczność się śmieje. Tutaj było nie inaczej - wszyscy chichotali w najlepsze, bili brawo i ogólnie panowała atmosfera wesołego podniecenia.
Tomasz Łupak oraz Marcin Król - czyli przesłuchiwany i policjant. Sympatyczny i dobrze zagrany skecz.
Pełen sukces? Otóż nie. Dawno nie byłem na tak kiepsko przygotowanym widowisku w tym klubie studenckim. Większość artystów gotowała się [nie mogła powstrzymać śmiechu] na scenie i przez to właściwie mam szczególnie negatywne zdanie o tej imprezie.
Marcin Król i Michał Zenker, czyli Depresja - właściwie ciekawy był dla mnie tylko żart z nazwiska jednego z aktorów ("Ooo, depresja! To choroba królów!" - coś w tym guście). Cały skecz - średni.Zapominanie tekstu także się zdarzało (ot, chociażby podczas wykonywania jedynej tego wieczoru piosenki). Jeden ze skeczy został położony tym, że rekwizyt zaplątał się w ubranie i nie chciał wypalić (mowa o pistolecie - straszaku). No nie da się ukryć - kolorowo nie było.
Ewa Stasiewicz i jej monolog to jeden z plusów tego wieczoru. Wcieliła się w kandydatkę na burmistrza o elokwencji tego pana.Na szczęście impreza nie była totalną klapą. Zdarzały się skecze fajniejsze, z których szczerze się śmiałem, a miłym zaskoczeniem dla mnie było wplecenie do programu wiersza o tematyce politycznej.
Niemniej... No mogło być dużo lepiej.
Enjoy!
1 komentarz:
A ja zupełnie zapomniałem, że jest Poligon w Gębie :(
Podobno mase ludzi było :)
Prześlij komentarz